W powszechnej opinii można spotkać się ze stwierdzeniem, że kredyt łączy ludzi mocniej, niż ślub. I chociaż co do zasady to stwierdzenie ma wydźwięk żartobliwy, to praktyka pokazuje, że jest w nim o wiele więcej prawdy, niż mogłoby się pozornie wydawać. Dodatkowo problem tego, kto spłaca kredyt po rozwodzie, w ostatnich latach jeszcze mocniej nabrzmiał, gdyż statystyki wskazują, że już ponad 60 tysięcy małżeństw rocznie się rozpada. Nic więc dziwnego, że spłata kredytu po rozstaniu generuje tak wiele wątpliwości. Co zatem w takim przypadku dzieje się z zaciągniętymi zobowiązaniami? Czy kredyt gotówkowy również jest wówczas rozwiązywany?
Aby odpowiedzieć sobie na to pytanie, trzeba od razu zaznaczyć, że żaden bank nie ingeruje w życie uczuciowe kredytobiorców. Dla takich podmiotów najistotniejsze jest bowiem tylko to, że umowa kredytowa została podpisana wspólnie. Dlatego też co do zasady obie strony powinny spłacić kredyt solidarnie i, ani rozwód, ani separacja tego nie zmieniają. Z tego względu spłata kredytu po rozwodzie przebiegać będzie tak jak dotychczas, o ile bank nie odnotuje w pewnym momencie opóźnienia w płatnościach. Banki nie będą zatem wnikać w to, czy kredyt spłaca tylko jedna ze stron, czy też oboje. Dość spory problem może pojawić się jednak wówczas, kiedy to raty kredytowe nie są spłacane. W takim przypadku kredytodawca ma pełne prawo domagać się zaspokojenia swoich roszczeń. Oczywiście często w praktyce wiele sporów rozstających się małżonków dotyczy właśnie tej kwestii i wtedy konieczny będzie dobry prawnik od rozwodów. Niezbędny będzie także dobrze przygotowany pozew o rozwód z orzekaniem lub bez orzekania o winie jednego z małżonków. Eksperci podkreślają, że najlepszym rozwiązaniem w przypadku posiadania kredytu i jednoczesnej chęci rozstania jest wspólne omówienie tej kwestii i wypracowanie kompromisu.
Oczywiście, aby taka deklaracja była skuteczna, każda ze stron musi wykazać się solidarnością w spłacaniu rat kredytowych. Najbezpieczniej jest zatem po prostu podzielić kredyt gotówkowy i ustalić, który z małżonków korzysta z pożyczonych pieniędzy. W ten sposób będzie możliwe jasne wykazanie, która strona powinna być obciążona spłatą kredytu. Wymaga to co prawda złożenia pewnych dodatkowych dokumentów, lecz w praktyce jest dość często stosowane. Podkreślmy jednak, że nawet w razie dojścia do porozumienia przez małżonków bank nie ma obowiązku zgadzać się z ich postanowieniami. Każdorazowo bowiem wierzyciel ma prawo do wyboru takiej formy, która w jak największym stopniu pozwoli zaspokoić jego interesy. Reasumując zatem nasze rozważania, trzeba jasno podkreślić, że bez względu na to, czy kredyt zaciągamy samodzielnie, czy też z małżonkiem, to zawsze trzeba będzie go spłacić i to bez względu na przyszłość związku.